Francja
W piątek ominęła mnie szkoła, ponieważ mój tata i moja
mama w niedzielę mieli biec Maraton w Paryżu.
Pojechała też moja ciocia Ewa i mój wujek Rafał, żeby mnie pilnować, kiedy moi
rodzice biegli ten długi bieg. Wyjechaliśmy tak wcześnie dlatego, że do Paryża jedzie
się kilkanaście godzin. Pierwszą noc przespaliśmy w Niemczech u koleżanki Ewy.
Następnego dnia o
9:00 rano wyruszyliśmy w dalszą podróż. Kiedy jechaliśmy było trochę nudno więc
dużo rozmawialiśmy. O 17:00 dojechaliśmy na miejsce. Tata i mama musieli
odebrać specjalne karteczki z numerami startowymi. Potem pojechaliśmy do
naszego hotelu.
Gdy zaświeciło słońce byliśmy już na nogach. Tata poszedł po
śniadanie do sklepu. Chciał kupić bagietkę, ale się rozmyślił.
Gdy wrócił do domu wszyscy powiedzieli, że chcieli spróbować
słynnej bagietki. Więc tata wrócił do sklepu, ale bagietki już nie było.
Następnie
nasze drogi się rozeszły: ja z wujkiem i ciocią poszłam zwiedzać Paryż, a
mama i tata biec Maraton (czyli 42 km). Zwiedziłam prawie cały Paryż: wieżę
Eiffla, Luwr (to muzeum, w którym znajduje się Mona Lisa), katedrę Notre Dame i
przespacerowaliśmy się nad Sekwaną. Musieliśmy też pokibicować moim rodzicom.
Spotkaliśmy tatę, ale mamę już nie. Tata dobiegł w 3h i 45min, a mama w 5h. Po
ukończeniu biegu przez tatę siedzieliśmy na murku i odpoczywaliśmy, gdy nagle rozległy się brawa.
Okazało się, że to pan po maratonie oświadczył się pani, która również
ukończyła bieg.
Do domu jechaliśmy całą noc, a do domu wróciliśmy o szóstej nad ranem.
Paryż to wspaniałe miasto!!
Ida Wiatr 4a
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz